Forum Zynito - Anime & Manga Forum Strona Główna

FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj
 
Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu  Forum Zynito - Anime & Manga Forum Strona Główna » Zynito Pokemon Adventure
Autor Wiadomość
LaGooN
@admin



Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka ;)

PostWysłany: Nie 16:57, 24 Gru 2006

Zynito Pokemon Adventure 04 : James La Goontarn von Devirse de Claw

- Nie ma mowy! Na mnie nie liczcie.- rzekłem, kiedy cała trójka moich towarzyszy zaproponowała zrzutkę na kolejnego fastfooda.
- No ale stary, dzisiaj mają "Szalone czwartki" w PokePizzy! Aż 35% zniżki na każdą pizze! - powiedział zbuntowany Maxie, po czym złapał się za brzuch. - Głód strasznie mi dokucza.
- Eee, Maxie, masz coś fioletowego na twarzy...-zaczął niepewnie Gaword.
- To jest....eee....no...-jąkał się Maxie.
- Lajpo. - dokończyła bez ogródek Eve. - Przepraszam, nie wiedziałam, że mam taką siłę...Naprawdę mi przykro...
- Mnie też. - odpowiedział z niesmakiem Maxie, dotykając bolesnego miejsca.
- No to zrzucamy się czy nie? - zapytał zniecierpliwiony Gaword.
- Tak, ale zielony portfel stawia...Zielony portfel, a w nim dużo zielonych. - zażartowała Eve.
- Zgadzam się! - odrzekł z aprobatą Maxie.
- Ja... - zaczął Gaword. - Ja też.
- I ty Brutusie przeciwko mnie? - zapytałem z nutą beznadziejności.
- Sorry, stary. Takie życie. - rzekł Gaword szczerząc zęby.
- Ok, ale ostatni raz. - zgodziłem się wreszcie.

- Mniam! - mlasnął Maxie, gdy pizza z jego talerza zniknęła. - Dzisiaj była jeszcze lepsza!
- Dobra, nie ociągajmy się, musimy iść dalej. Ja chcę już zdobyć kolejną odznakę, a Eve pragnie jak najszybciej wziąć udział w Pokemon Contest. - powiedziałem zniecierpliwiony.
- Właśnie! - zgodziła się Eve.
- Zaaara!!! - przerwał Maxie. - Z pełnym brzuchem się nie chodzi...
- Czyżby? - zapytała z ironią w głosie. - Gaword, widzisz tu jakąś kłodę?
- Dobra, idziemy! - powiedział szybko Maxie.
- Tak myślałam. - odrzekła z tryumfalnie Eve.
Zabraliśmy rzeczy i ruszyliśmy w drogę.
- Lagoon, mam pytanie. - zapytała Eve.
- Taak?
- Czy Lagoon to twoje prawdziwie imię? Bo wiesz... jeśli tak, to...
- Tak, tak wiem. - przerwałem jej. - Nie, Lagoon to tylko ksywka. Skrót od nazwiska, wymyślony przez moich kumpli. Naprawdę na imię mam James.
- A na nazwisko?
- Prowadzisz dochodzenie, czy co? Jesteś pewna, że chcesz to usłyszeć?
- Oczywiście.
- Dobra...no więc...eee...La Goontarn von Devirse de Claw.
- C-co?? - zapytała zdziwiona Eve powstrzymując śmiech.
- Zapomnij. - uciąłem krótko tą rozmowę.
- A kto by to zapamiętał? - zapytała złośliwie Eve.
Szliśmy dalej. Kiedy nastała noc, natknęliśmy się na dwójkę trenerów.
- Hej, jesteście trenerami Pokemon? - zapytali bez ogródek.
- No jasne. - rzekliśmy wszyscy chórem.
- Więc wyzywamy was! Dwa na dwa!
- Ok! - zgodziliśmy się.
- Ale...kto będzie walczył? - zapytał rzeczowo Gaword.
- Ja mogę! - rzekł Maxie.
- Walcz, Gaword. Ja sobie popatrzę. - powiedziałem.
Gaword i Maxie kwinęli głowami i ruszyli do boju.
- Idź, Zippo! - krzyknął Maxie.
- Wybieram ciebie, Corphish! - powiedział Gaword rzucając Pokeballem.
- Ruszajcie, Bonsly i Manene!
- Drobnostka. - rzekł Maxie odrzucając włosy z czoła.
- Bonsly i Manene! Użyjcie Super Podwójnej drużyny!
Pokemony zaczęły dwoić się i troić.
- Hej, Gaword, widzisz ich? Którzy są prawdziwi? - zapytał Maxie patrząc na około setkę zgromadzonych wokół Charmeleona i Corphisha Pokemonów.
- Nie mam pojęcia! - rzekł zdenerwowany Gaword przygryzając wargę. - Oni są wszędzie!
- Dobra, w końcu musimy trafić prawdziwych, nie? - powiedział Maxie, po czym zwrócił się do Charmeleona:
- Zippo, atak cięciem!
- Corphish! Bąbelki! - krzyknął do swojego Pokemona Gaword.
Pokemony posłusznie wykonały rozkazy. Mimo, iż były bardzo silne, nie wiedziały, w którą stronę mają uderzyć. Strzelały na oślep.
- Hej, chłopaki! - krzyknąłem, kiedy sto klonów Bonsly'ego i Manene'a używało właśnie ataku metronomu. - Pozwólcie, aby wasze Pokemony przyjęły na siebie te ataki! Tam, gdzie wyczują najsilniejsze uderzenie, ukrywają się prawdziwi Bonsly i Manene!
- Spróbujemy. - powiedział Gaword.
Sto super promieni wytworzonych przez metronomy klonów Bonsly'ego i Manene'a kierowało się właśnie w stronę Charmeleona i Corphisha. Pokemony stały skupione i gotowe na przyjęcie ciosów. Kiedy pociski dotarły do Charmeleona i Corphisha, rozległ się wielki wybuch.
- Zippo! - krzyknął zaniepokojony Maxie.
- Corphish...- rzekł zmartwiony Gaword.
Gdy chmura dymu rozproszyła się, ukazała sylwetki poranionego Charmeleona i Corphisha, którzy mimo swoich ran z uwagą patrzyły się w jeden punkt.
- Tam są! - wskazał palcem Maxie na parę Bonslego i Manene.
- Ok, zastosujemy taktykę Ogień + Woda! - zaproponował Gaword.
- Dobra! - zgodził się Maxie. - Zippo, ognisty płomień!
- Corphish! Użyj wodnej broni!
Strumień wody otoczony spiralą ognia kierował się z ogromną prędkością w stronę Bonsly'ego i Manene'a. Pokemony nie zdążyły uciec. Dopadł ich pocisk Charmeleona i Corphisha. W jednej chwili wszystkie klony zniknęły, a na ziemi leżeli nieprzytomni Bonsly i Manene.
- Byliście niesamowici! - pochwalili swoje Pokemony tajemniczy trenerzy. - Wracajcie do pokeballi!
- To był świetny mecz! Jesteście super! - rzekli po chwili do Maxiego i Gaworda.
- No pewnie, jesteśmy najlepsi! - powiedział bez ogródek Maxie.
Wszyscy zwrócili na niego wzrok.
- No, co?? Powiedziałem coś nie tak? - pytał zdziwiony Maxie.
- Lepiej już się w ogóle nie odzywaj. - powiedziałem.
- To my spadamy! Pa! - powiedzieli trenerzy i czmychnęli do lasu.

Rankiem następnego dnia grupa zmęczonych przyjaciół odnalazła małe jeziorko.
- Nareszcie możemy się wykąpać! - rzekłem.
Wszyscy zdjęli rzeczy i wskoczyli do wody. Eve poszła na drugą stronę jeziora. Wyszła z wody najszybciej. Maxie próbował ją podejrzeć, ale zasłoniła się ręcznikiem i poszła się przebrać za krzakiem. Ja i Gaword wyszliśmy chwilę za nią i również szybko założyliśmy ubrania. Maxie zaś ociągał się i wychodząc z wody bez ubrania oznajmił, że zgubił ręcznik. Oczywiście było to kłamstwo. Ja i Gaword dobrze wiedzieliśmy, iż ręcznik spoczywa w jego plecaku. W końcu Eve przyszła i widząc Maxiego bez ubrania zarumieniła się i powiedziała:
- Ładny tyłeczek.
- Dzięki. Ładny to moje drugie imię. - odpowiedział Maxie, wyciągając z udawanym zdziwieniem ręcznik z plecaka i zakrywając się nim.
- Cóż za skromność. - rzekła Eve.
- No ba! - powiedział z uśmiechem Maxie. Po 5 minutach był już suchy i przebrany. Wyruszyliśmy w dalszą podróż.
- O, znalazł się ręczniczek? - zapytałem szczerząc zęby.
- Cicho! - szepnął Maxie. - Jeśli piśniesz słowo...
- Spoko, w końcu jesteśmy kumplami, nie?
Maxie rozweselił się trochę i w marszu zrównał się z Eve.
- Jeśli myślisz, że możesz mnie poderwać po moim komplemencie do ciebie, to się grubo mylisz, zrozumiałeś? - rzekła stanowczo Eve.
- Jasne. - odpowiedział Maxie z błyskiem w oku.

Autor : LaGooN


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

 

Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: Theme zoneCopper designed by yassineb.
Regulamin