Forum Zynito - Anime & Manga Forum Strona Główna

FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj
 
Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu  Forum Zynito - Anime & Manga Forum Strona Główna » Zynito Generation
Autor Wiadomość
Gaword
@admin



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Czw 23:06, 01 Maj 2008

Słońce właśnie wzeszło nad budynkiem Fossil Corp. Pierwsze promienie zaczęły budzić naszych bohaterów, łaskocząc delikatnie ich twarze.
-ZIEEEEEEEEW! -zawył głośno Maxie i przeciągnął się.
-Ciszej tam... -mruknął Gaword zasłaniając twarz poduszką.
Po jakże krótkich porannych potrzebach, wszyscy stawili się na dole. W głównym holu stał już wielki nakryty stół, przy którym już siedziało kilka osób.
-Częstujcie się. -rzekła do nich troskliwie Alura Lissof, zapraszając wszystkich do stołu.
Lagoon zbyt zajęty Mariah nie usłyszał jak przyjaciele wołają go aby podał im masło.
-Chyba go straciliśmy... -mruknął Maxie.
-I kto to mówi. -prychnął Gaword, gdy tylko Eve pojawiła się obok nich wraz z Veeną.
Nim Gaword zdążył zamrugać Maxie wystrzelił, aby pomóc Eve usiąść.
I tak trwał cały ranek. Niedługo potem wszyscy wyszli na rozpaloną plażę, na której dalej było widać ślady walki Kyogre i Groudona.
-To... Co teraz? -zapytała Eve.
Lagoon rozejrzał się.
-Wyzywam cię! -krzyknął i palcem wskazał profesor Alurę, która z zaciekawieniem patrzyła w morze. Zerknęła na niego szybko i uśmiechnęła się.
-Obawiam się, że to na razie niemożliwe. -odpowiedziała.
-A to...?
-Bo stadion został zmiażdżony przez tego wielkiego i czerwonego. -przypomniał Timmy.
Wszyscy jak na zawołanie spojrzeli w stronę budynku, w którym znajdował się stadion. Faktycznie nie nadawał się do użytku, a połowa niezniszczonej części, wyglądała jakby miała się za chwilę zawalić.
-Nie możemy zawalczyć na dworze? -spytał Lagoon.
-Jedynie walki na arenach są zaliczane. -odpowiedziała Alura i tęsknie spojrzała na stadion. -Taki jest regulamin.
-Ale...
-Wyluzuj. -powiedział Maxie i złapał przyjaciela za ramię. -Popłyńmy na South Island i tam się zmierz z liderem. A potem i tak będziemy wracać, więc po drodze zdążysz pokonać tę tu profesówkę.
Gaword pacnął się w twarz, licząc na to, że Alura nie usłyszała ostatniego słowa. Ale sądząc po jej uśmiechu, wyglądało na to, że jednak usłyszała i popatrzyła z politowaniem na Maxiego.
Lagoon niechętnie, ale końcu zgodził się na to, aby udać się na South Island i to najwcześniej jak można.
-Nie rozumiem twojego pośpiechu Maxie. -rzekł Lagoon.
-Po prostu zawsze chciałem zwiedzić South Island! -odpowiedział i zaczął podskakiwać z ekscytacji.
Tak więc po południu kupili sobie bilety na wieczorny statek (to cud, że port przetrwał atak dwóch Pokemonów-Gigantów) i korzystając z ostatnich chwil wylegiwali się na plaży.
Jak się okazało Cain, Conrado i Veena udadzą się do Sinnoh, aby tam zbadać nowe pokemony.
Z kolei Mariah namówiła madame de Livonne, że będzie podróżować do South Island ze swoim chłopakiem, a nie prywatnym helikopterem madame.
-No skoro you muste. Ale le’remember, że ja will be waiting, oui. -powiedziała madame tuż przed odlotem. -You le’musi remember o le’Concurse.
-Pamiętam, madame. -zapewniła ją Mariah. -Ale konkurs jest i tak za trzy dni. Do tego czasu zdarzę przypłynąć. -obiecała.
-Gaword! -zawołał nagle kobiecy głos. Chłopak odwrócił się. W ich kierunku biegła Lyra, reporterka z PokeTV. Gaword poczuł jak mu brzuch podchodzi do gardła.
-Cz-cześć. -rzekł Gaword licząc na to, że jego przyjaciele nie patrząc jak czerwony się zrobił.
-Cześć wam. -przywitała się Lyra z resztą towarzystwa. Wszyscy się z nią przywitali. -Słyszałam, że już dziś odpływacie.
-Może chcesz płynąc z nami? -spytał Gaword zanim zdążył ugryźć się w język.
Lyra spojrzała na niego ze smutkiem.
-Niestety muszę tu zostać i pomagać panu Tivi. -powiedziała. -Wiecie... Taki materiał jak koniec świata nie trafia się codziennie.
-I całe szczęście. -rzekł zrezygnowany Maxie. -Do tej pory czuję mrowienie w prawej ręce. To przez ten kryształ.
-Mnie też dalej boli ręka. -jęknął Gaword. -Myślisz, że serio chodzi o te kryształy?
Maxie wzruszył ramionami.
-Dobrze... Skoro odpływamy od szóstej, mamy jeszcze cztery godziny. -rzekł Lagoon patrząc na zegarek. -To co robimy?
-Ja zabieram Gaworda na zakupy. -powiedziała Lyra i wzięła chłopaka pod ramię.
-Ale...?! -zaczął Gaword, jednak Lyra już ciągnęła go przez plażę w stronę miasta.
-To może my pójdziemy coś zjeść? -spytał Maxie szczerząc zęby w stronę Lagoona.
-Jeżeli myślisz, że za ciebie zapłacę to się grubo mylisz. -rzekł James i objął Mariah. -Tak się składa, że zabieram Mariah na obiad, WE DWOJE.
-Super. Idziemy z wami. -rzekł Maxie cały zadowolony.
-Maxie. -syknęła Eve. -Słyszałeś co on powiedział.
Maxie zrobił obrażoną minę i założył ręce za głowę.
-Więc tak się traktuje przyjaciół? -spytał.
-Ja tu bronię mojego portfela. -rzekł usprawiedliwiającym tonem Lagoon. -Chodźmy.
Lagoon i Mariah ruszyli w stronę miasta.
Maxie zerknął na Eve.
-Też mógłbyś mnie gdzieś zaprosić. -prychnęła Eve.
-A sama moja obecność ci nie wystarcza? -spytał Maxie i objął czule dziewczynę. -To co? Szybki numerek na plaży?
PLASK!
-AU!

Wpół do szóstej wszyscy zaczęli się zbierać w porcie. Tłum był niewyobrażalnie duży, ze względu na to, że przerażeni turyści chcieli jak najszybciej uciec z wyspy.
-Gdzie oni są? -mruknął niezadowolony Lagoon. -Powinni już tu być.
-Spokojnie. -powiedziała Mariah. -Przecież wiesz, że Gaword zawsze się spóźnia.
-Tak, to wiem. Ale Maxie?
Ledwo to powiedział z tłumu wyłonił się Maxie wraz z Eve, którzy wyglądali na lekko podchmielonych.
-Piliście? -spytał Lagoon.
-Trosieńkie. -rzekł niewinnie Maxie.
-Hi, hi, hi... -zachichotała Eve.
Lagoon i Mariah wymienili spojrzenia.
-Eee! Czego się lampisz?! -warknął nagle Maxie.
Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Stał tam chłopak, może trochę starszy od nich. Miał na sobie czarny płaszcz z kapturem. Miał czarne rękawice i w ogóle cały był ubrany na czarno. Bystre brązowe oczy, wpatrywały się w nich z niesmakiem. Chłoapk miał czerwone krótkie włosy.
-Nooo?! -warknął Maxie.
-Wyluzuj, Maxie. -powiedział Gaword, który nagle się pojawił koło nich.
-Gaword! -pisnęła Mariah.
Chłopak nie patrzył w jej oczy, ale raczej zainteresował się statkiem, który mieli płynąć.
-Nie pochwalisz się? -nagle zza niego wyłoniła się Lyra, całkowicie zadowolona.
Wyglądało na to, że Lyra postanowiła zmienić trochę garderobę, swojego nowego chłopaka. Teraz w jego stroju dominowała zieleń. Większość czerwonych akcentów znikneła. Nawet opaska nie była już czarno czerwona, tylko zielona.
-Ładnie wyglądasz. -powiedziała Mariah.
-Nooo... Jak zawsze smexy. -zachichotała Eve.
Gaword zrobił się cały czerwony, ale uśmiechnął się lekko.
-A gdzie ten koleś? -spytał Maxie. Rzeczywiście ów dziwny jegomość zniknął z pola widzenia.
O szóstej wszyscy wchodzili na statek. Gaword pożegnał się czule z Lyrą, obiecując przy tym jak najczęstszy kontakt.
Statek odbił od brzegu i pomknął na południe. Dzięki wpływowemu dziadkowi Lagoona, mieli już zajęte dwie kajuty. Jedna dla dziewczyn, druga dla chłopaków, gdyż rodzina Lagoona nie wyobrażała sobie koedukacyjnego pokoju.
Tak więc zmęczeni i wyczerpani pokładli się spać.

Kolejny dzień nie przyniósł żadnych ciekawych zmian, więc zajęli się swoimi pokemonami.
Lagoon wypuścił wszystkie swoje pokemony i pozwolił im na rozprostowanie kości.
-A skąd ty masz tyle takich poków? -spytał Maxie.
-Przez ten miesiąc przez który się nie widzieliśmy zdążyłem nie tylko pokonać lidera w Rockmoutine Town, ale nałapałem też trochę ciekawych okazów. A ty jak?
Maxie unikał spojrzenia Lagoona i burknął coś w stylu, ,ja też nie próżnowałem“.
-Dzwoni dziadek... -mruknął Lagoon.
W tym czasie Gaword skrupulatnie i uważnie słuchał wszystkich uwag jakie płynęły z ust Mariah i Eve. Obie były zaprawionymi w boju koordynatorami Pokemon, a Gaword dopiero teraz postanowił brać udział konkursach piękności.
Gaword wypuścił wszystkie swoje Pokemony, a Ele i Mariah pomagały mu je przygotować.
-Dziadek ma do nas prośbę. -rzekł Lagoon, gdy skończył rozmawiać. -Dotyczy to kolejnej inwestycji LaGoontar Corporation. Mianowicie, chce na jednej z północnych wysp, otworzyć park legend... I zastanawiał się, czy nie zechcielibyśmy pożyczyć naszych legendarnych pokemonów.
-Mam oddać Groudona?! -wykrzyknął Maxie. -Wiecie ile się namęczyłem, aby go złapać.
-Nic. Rzuciłeś MasterBallem. -zauważyła Eve.
-Ale wpierw zostałem przez niego opętany. -rzekł Maxie.
-Ja mogę oddać Kyogre, pod warunkiem, że będzie bardzo dobrze chroniona. -rzekł Gaword odrywając się karmienia Chupiego.
-Zwariowałeś? -prychnął Maxie. -Oddać legendę?
-I tak z niej nie korzystam, a do konkursów raczej mi się nie przyda. -odparł chłopak.
-Jeszcze się zastanowię. -rzekł Maxie i wrócił do polerowania pokeballi.
-Psst... -szepnęła Eve. -Patrzcie.
Wszyscy spojrzeli w stronę wskazaną przez Eve. Na wyższym piętrze statku, znów stał ten chłopak o czerwonych włosach. Jego oczy były zmrużone.
-Czego chcesz?! -wrzasnął Maxie. -Chcesz kopa?!
-Subtelniej... -zaczął Gaword, ale Maxie już celował w niego jakimś Pokeballem.
Chłopak chyba wyczuł zagrożenie bo cofnął się o krok.
-Czego chcesz?! -tym razem zawołał Lagoon.
-Po części chce was poznać, po części was pilnuje. -odpowiedział. Rzeczywiście, sądząc po głosie, nie mógł być starszy od nich niż o dwa lata.
-Co masz przez to na myśli? -spytała Mariah.
Chłopak pokręcił głową i ruszył w inną stronę.
-HEJ! Jeszcze z tobą nie skoń...
-Uspokój się Maxie. -powiedziała Eve i złapała go za rękę. -Nie warto.
Maxie popatrzył jeszcze przez chwilę z mściwością na miejsce w którym stał nieznajomy, a potem zaczął interesować się stanikiem swojej dziewczyny.
PLASK!
-Część wam. -rzekł nagle jakiś głos. Odwrócili się i zauważyli Timmy’ego.
-Timmy? To ty płyniesz razem z nami? -zdziwił się Lagoon.
-A wiecie... -odpowiedział i usiał koło nich. -Mam pewną misję związaną z Fossil Corp.
-A co to za misja? -spytał Lagoon.
-Dziedzicowi konkurencyjnej korporacji, ani słowa. -zaśmiał się Timmy.
Lagoon westchnął i zamówił obiad.

Wieczorem dopłynęli do South Island. Maxie podekscytowany nie czekając na resztę wbiegł na port i zaczął się rozglądać.
Kiedy i reszta dotarła ruszyli z Port Town do South City, jednego z dwóch miast położonych na wyspie. Drogę pokonali na rowerach, przez ogromny las, który wydawał się być zakurzonym.
-Czemu tu tak duszno? -spytała Mariah.
-Bo niedaleko nas znajduje się największy wulkan na Zynito -Mt. Magmus. Pod wulkanem jest położone South City. -wyjaśnił Maxie. -Ciągłe opary i pył padający z wulkanu powodują, że jest duszno, a na drzewach jest pełno popiołu. Czasem wydaje się, że pada śnieg.
-A skąd to wiesz? -spytał Gaword doganiając Maxiego.
-Wiem, że to zabrzmi głupio, ale czytałem o tym.
Wszyscy popatrzyli na niego z niedowierzaniem.
Około dziesiątej wieczór dotarli do rozświetlonego miasta South City. Monumentalny wulkan wznosił się dumnie nad miastem i co jakiś czas wydawał z siebie niebezpieczny odgłos.
-Czy to aby na pewno nie wybuchnie? -spytała z niepokojem Mariah.
-Raczej wątpię. -rzekł Maxie. -Te odgłosy są dodawane tutaj jako atrakcja turystyczna. Jednak nad wulkanem czuwają całe zgraje profesorów i naukowców, którzy w razie czego poinformują miasto.
-Strasznie dużo wiesz o tym miejscu. -rzekł Lagoon.
-Dużo czytam. -zaśmiał się Maxie.
-To ja tu odbijam. -rzekł Timmy. -Miło było z wami spędzić jeszcze trochę czasu. Obiecuję, że się jeszcze spotkamy. -rzekł Timmy i pożegnał się z każdym, po czym oddalił się na rowerze w dosyć nieczęsto używaną ścieżkę.
Po paru minutach oddali rowery do punktu zwrotnego i ruszyli szukać jakiegoś hotelu.
Po półgodzinnych poszukiwaniach znaleźli hotel. Mimo zakazu, Lagoon wziął pokój z Mariah, Eve była razem z Maxiem a Gaword dostał swój oddzielny pokój.
Gaword leżał i rozmawiał właśnie z Lyrą, kiedy zza ściany rozległo się głośne ,,PLASK”.
Chłopak zachichotał.

-Mogę wiedzieć za co to było? -warknął Maxie.
-Domyśl się. -odpowiedziała Eve. -Złapałeś mnie za tyłek.
-Czy to grzech?
Eve spojrzała na niego misternie.
-W sumie... -odpowiedziała i zdjęła bluzkę.
Maxie uśmiechnął się triumfalnie.
-Nie podoba mi się ten uśmiech. -powiedziała popychając go na łóżko.
-Przyzwyczaisz się. -odpowiedział Maxie.
Eve upadła na niego i zdjęła jego czapkę i bluzkę.
-Czy drzwi są zamknięte? -spytał Maxie przerywając pocałunek.
-Że też ciebie akurat teraz to obchodzi. -powiedziała cała czerwona Eve.
-Po prostu nie chcę, aby koś tu nagle wpadł. To dosyć osobliwa chwila. -powiedział Maxie i podszedł do drzwi.
-I co? -prychnęła dziewczyna. -Zamknięte.
-Teraz tak. -odpowiedział przekręcając klucz. Zdjął szybko spodenki i skarpetki, a potem rzucił się na łóżko, przez co Eve zapiszczała głośno.
Objął ją i przytulił do siebie. Zaczął delikatnie całować jej plecy, a ręce (samowolnie!) dotarły do stanika dziewczyny.
Eve zamruczała przyjemnie, kiedy Maxie przestał.
-Co znowu? -spytała.
-Pokeballe się nie otworzą co?
Eve westchnęła głośno.
-Pokeballe samoczynnie się nie otwierają Maxie. -powiedziała znużona.
-Nie, bo to by głupio wyglądało...
Dziewczyna straciła cierpliwość i odwróciła się. Złapała Maxiego za barki i rzuciła na łóżko.
-Bardzo podniecająco wyglądasz, tak agresywnie. -zaśmiał się Maxie.
Eve nic nie odpowiedziała i pocałowała swojego chłopaka, a on odpłacił się jej zdejmując z niej resztę garderoby.
-U la, la... A cóż to? -zaśmiał się Maxie i teraz to on był na górze. -Panna Eve się poddała?
-Zamknij się... -warknęła cała czerwona.
Maxie uśmiechnął się, a potem para bokserek w Charmandery poszybowała poza obręby łóżka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
LaGooN
@admin



Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka ;)

PostWysłany: Pią 11:07, 02 Maj 2008

Wiecie co Wam powiem? Dobrze, że mieliśmy dużą przerwę. Gaword nabrał kunsztu pisarskiego w innej dziedzinie, co mu przyszło na dobre.
Gaword, no po prostu rewelka! Wink Ale nie powiem, końcówka mnie zaskoczyła xD No ale trochę pikanterii też musi być, nawet jeśli jest to tylko opowiadanie o pokach (a właściwie teraz to już nie tylko ;P).
Naprawdę bardzo mi się podobało. Very Happy

7/6


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
MiniShake
#mod



Dołączył: 31 Gru 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zabrze

PostWysłany: Pią 11:11, 02 Maj 2008

No faktycznie, znacznie lepiej pisze, ale to nie zmienia faktu że szlak mnie trafiał jak czekałem. A te sceny nie za "ostre"? To dzieci czytają przypominam. A ten kunszt o którym mówił Lagoon to chyba opowiadania erotyczne, tak mi sie zdaje. I trzymać tak dalej. Wink

P.S.
Kto pisze 40 roździał? ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
LaGooN
@admin



Dołączył: 24 Gru 2006
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znienacka ;)

PostWysłany: Pią 11:12, 02 Maj 2008

xD

Sprostuję, że nie chodziło mi o opowiadania erotyczne Razz
Ja piszę następny rozdział. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez LaGooN dnia Pią 11:15, 02 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Max!e
ANBU
ANBU



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Aralo Town

PostWysłany: Śro 19:30, 07 Maj 2008

Może nie uwierzycie, ale... podoba mi się xD
I nie mówię tylko o ostatnim fragmencie Very Happy
Juz to widzę jak za kilka notek Eve powie, że jej sie okres spóźnia... to bedzie sajgon, przez wielkie "S" :mwahahaha:


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

 

Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: Theme zoneCopper designed by yassineb.
Regulamin