Max!e
ANBU
Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Aralo Town
|
 Wysłany:
Sob 16:26, 24 Lis 2007 |
|
To notka napisana przez naszego starego (2 LO -> staruszek... Max!e <- 1 LO  ) i kochanego (pozdro kuzynku) Gaworda... 
Tytuł może nie jest jak orginału ale tytuły mi się nie zachowały więc tworze na poczekaniu xD
ZYNITO POKEMON ADVENTURE
EPISODE 1! : Shopping and swiming pool (Zakupy i basen)
-Smacznego - powiedziała Eve gdy weszła do jadalni następnego dnia -Jak tam śniadanko?
-Całkiem smaczne - odpowiedział Maxie smarując kanapke -Chcesz? -spytał.
-Jasne - ona wzięła od niego kanapkę i nałożyła na nią ser.
-Ja to nigdy nie dostałem... śniadania - powiedziałem cofając się w przeszłość - Przynajmniej zjadliwego.
-Nie marudź. Poza tym ten piasek z trzeciej klasy... - zaczął Maxie.
-Skończ już! - powiedziałem i zacząłem pić herbatę.
-Macie... dużo wspomnień - powiedziała Eve jedząc kolejną kanapkę.
-Jeśli to można nazwać wsponieniami... - mruknął Lagoon.
-Raczej... koszmarami - poprawiłem.
-Mi się podobało - powiedział Maxie -Ermm... znaczy się... dawne dzieje... - powiedział gdy tylko spojrzeliśmy na niego-Wiesz co Eve?
-Mhm?
-Czas abyś zakupiła sobie portfel - powiedział Maxie.
-A na co mi portfel, skoro wy macie? - spytała wyciągając woreczek z herbatą ze szklanki.
-No właśnie w tym sęk - powiedział Lagoon -Idziemy dziś do PokeMartu. Kupisz sobie portfel.
-To był zły pomysł - mruknąłem siedząc razem z Lagoonem i Maxiem na kanapie w PokeMarcie.
-Nie marudź... twój ruch - powiedział Lagoon kładąc kartę.
-Rozwiązalem... - powiedział Maxie i się przeciągnął -Dziewiętnasta krzyżówka... nieźle mi idzie.
-No baa... - powiedziałem i spojrzałem na Eve, która ciągle wybierała portfel.
-Ile już tu jesteśmy? - spytał Maxie - straciłem rachubę po siódmej krzyżówce.
Lagoon spojrzał na zegarek.
-Siedem godzin... - odpowiedział. Cała nasza trojka spojrzała na panią ekspedientkę, która klęczała przed Eve z twarzą zasłoniętą dłońmi i płakała, doprowadzona do załamania nerwowego.
-Nie wiem... ten żółty... czy ten różowy... a może zielony? Nie zielony ma Lagoon, ale jest taki, śliciniuuuusi... a może ten biały! Nie... wyszedł z mody. Ma pani coś czekoladkowego?
-Bu hu hu... - łkała ekspedjentka - Taak... na zapleczu.
Minęła wielką górę portfeli, zbadanych i odrzuconych przez Eve.
-Eve... to tylko portfel... - powiedziałem.
-Dla ciebie to tylko portfel. Dla mnie to portfel.
Sens wypowiedzi nie dotarł do nas bo nic nie jedliśmy od przeszło siedmiu godzin.
<Godzinę później>
-zZz... zZz... zZz...
-zzz.... zzz... zzz...
-ZZZ.... CHRR.... ZZZ...
-Chłopaki.
-Wybrałaś?! - obudziliśmy się jednocześnie z ławki.
-Nie... który wam bardziej odpowiada? Ten różowy, ten w świnki czy ten jasno niebieski?
-ZZZZ...ZZZ...
-Zz....zZ....Zz...
-zzz...zzz...zz...
<Dwadzieścia minut później>
-Chłopaki?
-Łe.. ama..łe? - spytał nietrzeźwo Maxie, wybudzony ze snu.
-To świnki czy różowy?
Pokazała portfele.
-Eve... obydwa są różowe - powiedzial Lagoon.
-Tia... i co z tego? - spytała.
-To... że nie ma większej różnicy.
-Prostak - powiedziała dobitnie i wróciła do ekspedjentki.
-Skoro on jest prostakie, a pochodzi ze szlacheckiej rodziny... to kim my jesteśmy?... Maxie?
-Zz... CHRR!!! Zz....
<Pięć minut później>
-JUŻ!? - spytaliśmy z niedowierzeniem.
-Tak. Chodźmy... zgłodniałam.
-Idzicie stąd... - powiedziała ekspedjentka.
-A zapłata? - spytała Eve.
-PRECZ!!
Gdy wyszliśmy zobaczyliśmy karteczke ,,Poszukuje ochroniarza".
-To co? Idziemy na obiad?
-Obiad już minął. Czas na kolacje - przypomniałem.
Ruszyliśmy do hipersupermega marketu i weszliśmy do działu jedzenia.
-Pomarańcze z South Island? Czy może z Rose City? - spytała Eve.
Maxie liczył ceny produktów wybranych a ja i Lagoon staliśmy oparci o wózek czekając na ważną decyzje...
czekając... czekając... czekając...
-Mam. Weźmiemy te z South Island. Są dorodniejsze.
-Mnie to mówisz? - powiedział Maxie.
-Możemy już iść? - spytałem - Chce sobie kupić nową koszule i kąpielówki jeśli moge.
-Tak tak... już idziemy - powiedziała Eve i ruszyliśmy do działu z ubraniami.
-ALE SUPER STROJE KĄPIELOWE!!! - wrzasnęła Eve i podbiegła do półek.
Maxie oparł się o wózek a Lagoon począł walić głową o ściane.
Ruszyłem do półek i wziąłem kąpielówki. Przechodząc zobaczyłem tą samą ekspedjentke co z PokeMartu.
-Pani tutaj? - spytałem.
-ACH! TY! ODEJDŹ STĄD! GDZIE TA TWOJA ZWARIOWANA KUMPELA?
-Nie wiem... przymierza stroje kapielowe. A pani co tutaj robi?
-Pracuje na drugi etat... ale wychodze!
Uciekła z kasy.
-Gdzie ta ekspedjentka? - spytała Eve - Mam siedem strojów kąpielowych które muszę przymierzyć.
-Nie mam pojęcia - powiedziałem i wszedłem do przymierzalni, przymierzyć kąpielówki.
Po chwili wybrałem kąpielówki, zostawiłem 50 jenów przy kasie i wróciłem do przyjaciół którzy siedzieli na krzesłach czekając na nas.
-A ona? - spytałem.
-Ona... robi nam pokaz mody - powiedział zadowolony Maxie.
Eve wyszła z przymierzalni w dwuczęściowym stroju kąpielowym.
-I co sądzicie? - spytała obkręcając się do okoła.
-Bosko - powiedziała cała nasza trójka wpatrzona w nią.
-Czekajcie... jeszcze cztery.
Zniknęła.
-Na to możemy tracić czas - powiedział Maxie.
Po minucie wyszła w stroju jednoczęściowym.
-I jak?
-Bosko...
-Ale tamto było lepsze - Maxie pokiwał głową z miną znawcy.
-Myślisz? Hmm...
Zniknęła.
Po krótki pokazie, Maxie oczywiście doradził ten który odkrywał... najwięcej wyszliśmy z superhipermega marketu do naszego hotelu.
Zjedliśmy przyżądzoną w naszym pokoju kolacje z owoców.
Nasz pokój był wypasiony specjalnie dla VIP-ów, a to dlatego, że szefem tego hotelu był wujek Lagoona.
Dlatego też mieliśmy w pokoju jakuzzi i izbę dwu pokojową z czego Eve miała jeden pokój dla siebie. Następnie całą czwórką weszliśmy do owego jakuzzi i gadaliśmy zajadając się lodami które na jednej nodze przyniósł boy hotelowy.
Wieczorkiem udaliśmy się na basen popływać. Basen był tylko dla nas. Co pierwsze zrobiliśmy...
-Chodźmy na zjeżdżalinie! - Maxie wybiegł z wody. Zaraz za nim ruszyliśmy my.
Na samej górze Maxie się zatrzymał.
-Kobiety mają pierszeństwo - powiedział.
-Jasne. Jak tylko tam wejde to się za mną rzucisz - powiedziała Eve i oparła się o ścianę.
-Jaaa? - spytał Maxie z niedowierzeniem - Co jak co, ale czasem...
-CZASEM! - powtórzyliśmy z Lagoonem.
-Zachwouje się przyzwoicie.
Eve spojrzała na niego podejrzliwie.
-A spróbuj się za mną rzucić - powiedziała.
Nim zdążyła wskoczyć do zjeżdżalni Maxie złapał za sznurek stanika, który się rozwiązał. Eve złapała go i pomknęła w rure.
-He he he... - Maxie natychmiast się rzucił za nią.
-Pięć... cztery... trzy... dwa... jeden...
PLASK! - rozległo się z rury i donośne.
-AU!
-Dobra. Droga bezpieczna.
Wskoczyłem do zjeżdżalni a zaraz potem Lagoon.
-ZABIĆ! - wrzeszczała Eve płynąc za Maxiem -ZNISZCZYĆ!
-Jesteś strasznie monotematyczna - powiedział spokojnie Maxie.
-Zaa... bi.. ję... CIĘ! - syknęła.
Poszedłem popływać na większym basenie... trza dbać o formę. Po zrobieniu parunastu basenów usłyszałem PLASK!
-Dorwała go - powiedziałem kiwając głową
______________________
Cóz to tyle jeśli chodzi o ten odcinek xD Komentarze mile widziane xD |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
